czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 1

<>Podobnie jak na moim drugim blogu, rozdziały raczej będą  pojawiały się w perspektywie Laury<>

Dokładnie pamiętam tamten dzień. Jakby to było wczoraj...

*Retrospekcja*

Zaraz po wyjściu mojej najlepszej przyjaciółki Danielle, usiadłam na parapecie, który był obładowany poduszkami i zaczęłam czytać książkę. Nie zdążyłam nawet przeczytać jednego rozdziału bo na dół zawołał mnie mój tatulek. Krzyknęłam tylko "zaraz zejde" i powoli posunęłam się do schodów prowadzących na dół. W salonie siedzieli moi rodzice, którzy z uśmiechem na twarzy posłali sobie spojrzenie. Zdezorientowana czekałam na dalszy przebieg wydarzeń. 
- Razem z tatą postanowiliśmy, że pojedziemy na wakacje! - powiedziała moja rodzicielka. Ucieszona zaczęłam piszczeć i skakać. Potem podbiegłam do rodziców i mocno ich przytuliłam. Prawda jest taka, że przez ich prace ostatni raz na wakacjach byliśmy z pare lat temu.
- Kiedy jedziemy? 
- Tak właściwie to możemy nawet dzisiaj wieczorem. Wzięliśmy już urlop, a im wcześniej wyjdziemy tym więcej bedziemy potem odpoczywać.
- No to ide się pakować! - Ucieszona pobiegłam na górę. Z górnej półki mojej szafy wyjęłam czarną walizkę. Po dwóch godzinach wszystkie potrzebne ubrania, kosmetyczka i buty miałam spakowane. Laptopa i telefon postanowiłam spakować późńiej, ponieważ jeszcze się ładowały. W domu było dosyć cicho. Do czasu. Na dole słyszałam dosyć głośne rozmowy. Nie były to tylko głosy rodziców. Nie przejęłam się tym. Często byli u nas goście. Gdy zaczęłam schodzić na dół z walizką usłyszałam głos jakiegoś mężczyzny:
- Wszystko załatwione
Głosy ucichły gdy pojawiłam się się w salonie. Na kanapie siedziało 3 mężczyzn. Dwóch było łysych i napakowanych. Po srodku siedział zapewne najmłodszy nie był aż taki wielki jak oni. Miał na sobie kaptur a z niego wystawały blond włosy. Rozejrzałam się po salonie w poszukiwaniu bagaży rodziców, lecz nigdzie ich nie zauważyłam. Mama wraz z tatą mieli delikatny uśmiech na twarzy. Zapewne cieszyli się z tych wakacji tak jak ja. Mieliśmy już wyjeżdzać dlatego zapytałam się taty:
- Tato, pomożesz mi zanieść walizkę do samochodu? Wy już chyba swoje zanieśliście.
- No, nie dokońca
- Jak to? Nie jedziemy dzisiaj? 
Mimo iż pytanie było zadane do taty, odezwał się blondyn:
- Nie jedziecie. Ty jedziesz? 
- Przepraszam bardzo, ale proszę się nie wtrącać w nie swoje sprawy.
- Akurat to moja sprawa
- Słucham?! Tato, co on mówi?!
Blondyn podał mojemu tacie jakąś wypakowaną koperte, po czym ojciec wyjął z kieszeni jakiś świstek to mu podarował. Wielgaśni mężczyźni podeszli do mnie i złapali mnie za ramiona.
- Ej! Co jest?! 
- Papa, córeczko! - Powiedziała z uśmiechem matka.
- Blondyn wziął moją walizkę i wyszedł z domu a za nim te mięśniaki, którzy nadal mnie trzymali. Wpakowali mnie do czarnego Range Rovera i zamknęli drzwi. Po 5 minutach mięśniaki wpakowali się na przód a obok mnie siadł blondyn, który zdjął już kaptur. Teraz mogłam zobaczyć jego twarz. Po dokładniejszym przyjrzeniu widać, że jest o wiele młodszy od tych wielkich typów.
- Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej - warknął
- Ha,ha,ha śmieszny jesteś. Jakoś mi nie za bardzo jest do śmiechu. Co ja tu robie?! 
Chłopak nic nie powiedział tylko podał mi tą kartkę, którą wcześniej dał mu mój tata. Widniały na nim tylko dwa słowa:

                                             ZOSTAŁAŚ SPRZEDANA

środa, 30 lipca 2014

Prolog

Co byś czuła, kiedy okazałoby się, że twoji własni rodzice za dość duża sumę, sprzedali Cię? Dokładnie, SPRZEDALI. Ona mimo tego próbowała się uratować. Mimo tego wszystkiego Ona nadal ich kochała. W pewnym sensie rozumiała ich. Winiła za to wszystko siebie, chociaż tak naprawdę to wszystko zawdzięczała tylko jednej osobie...

<><><><><><><><><>
No i oto prolog :) Dosyć krótki, ale jakbym się rozpisała to byście już wszystko wiedzieli a wole jak narazie wam wszystkiego nie zdradzać :) Rozdział niedługo :**