Czekałem z otworzonymi drzwiami na Laurę, która miała zejść na dół ze swoimi rzeczami. Nie mogłem jej tak dalej trzymać. Nie zasłużyła na to. Zauważyłem Ją na szczycie schodów z wielkim uśmiechem na twarzy. Ubrana w błękitną sukienkę powoli schodziła ze swoją torbą. Nie miała zbyt dużo rzeczy ze sobą. Wolała zostawić przeszłość. Też bym tak zrobił. Byłem cholernym skurwysynem. Kiedy już zeszła postawiła walizeczke na podłodze w korytarzu i zaczęła powoli się do mnie zbliżać. Zaskoczony jej ruchami zapytałem:
- Lau, co ty robisz?
Ta nic sobie z tego nie robiła tylko styknęła nasze czoła razem.
-Też Cie kocham, Ross
- Co?!
Nic nie odpowiedziała a tą rozmowe zakończyła pocałunkiem...